Strony

środa, 24 grudnia 2014

Pokusy

Nadtłukłam ostatnio ulubiony kubek. Strata niezbyt wielka, bo ulubione kubki mam dwa (to naprawdę niewiele, gdy w ciągu dnia wypija się co najmniej kilka herbat i do tego liściastych). W każdym razie trochę szkoda, bo kubek był prezentem od osoby, którą bardzo lubię.

Tymczasem na blogu pewnej artystki, na który od czasu do czasu zaglądam, pojawił się wpis o pięknych kubkach, która właśnie nabyła... Wpis nie noszący znamion reklamy - czyli niezwykle wiarygodny, prawda? ;)

Pokusa pojawiła się szybko. Kubki takie ładne, a mój nadtłuczony. Usprawiedliwienie zatem jest. Ale kupić - nawet przez internet, to jednak zarejestrować się, wybrać wzory, przeklikać ileś tam stron, no i na koniec wydać pieniądze (nie były tanie).

Bardzo zabawnie było obserwować tę paradę własnych emocji, które powstały przy tej okazji. To „ślinienie” się do ładnej rzeczy, wahanie, odgłosy rozsądku, w końcu śmiech z samej siebie.

Nic nie kupiłam, herbatę nadal wypijam litrami. Sama nie wiem, czy chciałabym mniej pokus czy więcej rozsądku w konsumpcji. Można odciąć się przecież od internetu albo reklam (da się), można nie chodzić do sklepów, ale w sumie w patrzeniu nie ma nic złego. Ba, nawet miło czasem popatrzeć na ładne rzeczy, bywa to też inspirujące. Popatrzeć, nie kupować. Odsuwać w czasie większe zakupy - to prawie zawsze działa, gorzej z drobiazgami.

Co o tym myślicie? Jak sobie radzicie z pokusami?